Dzięki uprzejmości wydawnictwa Publicat miałam możliwość zapoznać się z treścią szeroko komentowanej w blogosferze książki krakowskiej blogerki kulinarnej Doroty Daradzińskiej
pt." Kuchnia domowa czyli Synowa kontra teściowa". W dzisiejszym poście znajdziesz moje uwagi dotyczące tej publikacji. Jest on zarazem pierwszym z serii recenzji książek o tematyce kulinarnej.
Na początek muszę wyznać, że zabierałam się do napisania tej recenzji przez kilka tygodni od chwili otrzymania książki, bowiem targały mną wątpliwości dotyczące tego jak powinna wyglądać moja opinia. Zwyciężyła jednak opcja przekazania moich subiektywnych, ale szczerych uwag. Autorka, podobnie jak ja, jest blogerką , mieszka w Małopolsce i niedawno miałyśmy okazję spotkać się na warsztatach kuchni gruzińskiej. Z przykrością zatem muszę napisać, że jej dzieło mnie rozczarowało :-(
Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Przepisy umieszczono na pięknym tle - pastelowe kolory w białe kropeczki, oprawiono wszystko w ładną, twarda oprawkę, a sama książka jest w bardzo przyjaznym formacie A4. Podział przepisów na działy związane z porą dnia, a na końcu dodane przepisy dla dzieci i świąteczne to świetne, przejrzyste rozwiązanie. Kolejna zaleta przedmiotowego wydawnictwa to pomysł na umieszczenie na sąsiadujących ze sobą stronach przepisów na jedno danie, ale w dwóch wersjach: tradycyjnej - teściowa i nowoczesnej - synowa.
Uczucie obcowania z piękną książką szybko mija; zdjęcia złej jakości, często w bardzo małym rozmiarze to mój główny zarzut do jej estetycznej strony. Pisząc bloga mocno pracujemy nad zdjęciami ilustrującymi nasze przepisy i nie wątpię, że Pani Dorota również, jednak jakość zdjęć, nie zawsze idealna, która może fajnie wyglądać na blogu, okazała się być niewystarczająca w przypadku książki. Autorce zabrakło trochę umiejętności technicznych, nie jest ona zawodowym fotografem i w pełni to rozumiem, ale moim zdaniem, w takim przypadku należało poprosić o pomoc profesjonalistę w tej dziedzinie. Niestety zabrakło też pomysłu na fantazyjne, zaskakujące stylizacje potraw.
Największym rozczarowaniem jest dla mnie brak konsekwencji we wprowadzeniu skądinąd fantastycznego pomysłu na danie w dwóch wersjach. Często na sąsiadujących ze sobą stronach znajdują się receptury na dania, które łączy tylko jeden składnik lub wyłącznie fakt, że np. oba są deserami jak w przypadku Oponek ( teściowa) i Lodów kiwi na patyku (synowa). Szkoda bo dobry pomysł, który dal przecież podtytuł całej książce, mógł stać się jej głównym atutem, wyróżniającym ją spośród wielu innych książek kucharskich.
Podsumowując, książka zawiera proste przepisy, które z pewnością zadowolą początkujących w kuchni. Mimo nieidealnej strony graficznej, całkiem przyjemnie się ją przegląda. Moja ocena jest dość krytyczna, a wynika to między innymi z tego, że jestem entuzjastką książek kucharskich i mam ich w swojej kolekcji ponad 100, często pięknie wydanych i z bardzo ambitnymi recepturami, zatem moje oczekiwania wobec kolejnych tytułów są bardzo duże i odbiegają od oczekiwań przeciętnego czytelnika. Mimo wszystkich moich uwag, kupiłabym książkę Pani Doroty i ... podarowała moim koleżankom, które dopiero zaczynają swoją kuchenną przygodę.
Lektura i analiza przedmiotowej książki uświadomiła mi także, jak dużo pracy jeszcze przed nami, jeśli kiedykolwiek chcemy wydać własną książkę.
ciekawa propozycja!
OdpowiedzUsuńU mnie tez jej recenzja, fajna ksiązka :)
OdpowiedzUsuń