Troszkę zaniedbałyśmy naszego bloga i jego czytelników z powodu ciągłego braku czasu. Ostatni weekend spędziłyśmy z Lulą i dość licznymi przedstawicielami naszej rodziny na weselu w Biały Dunajcu. bawiłyśmy się świetnie, tańczyły i jadły same pyszności . Mimo, że wesele było ceperskie a nie góralskie to miałyśmy także okazję poprzyglądać się pięknym regionalnym strojom gości i najeść się pysznych góralskich serów.Młoda pani wyglądała pięknie, w tym miejscu jeszcze raz wszystkiego najlepszego Tereniu i Grzesiu, a młody zabawiał wszystkie kobiety.
Powrót do szarej rzeczywistości okazał się jednak dość bolesny i na jego osłodzenie słodka propozycja.
Dżem powstał przez przypadek. Zebrałam ostatnie małe dynie z ogródka i zastanawiałam się nad ich wykorzystaniem. Miała powstać zupa krem, jednak przypomniałam sobie o widzianych na blogach przepisach na dżem z dyni z pomarańczą. I tak powstało kilka kolejnych słoików do zimowych zapasów. Dżem robiłam bez jakiegoś szczególnego przepisu ale wyszedł pyszny.
Składniki:
około 1,5 kg obranej i pozbawionej gniazd nasiennych dyni,
1 kg cukru żelującego brązowego,
3 pomarańcze,
łyżeczka proszkowanego imbiru,
łyżeczka przyprawy do deserów ( kardamon, cynamon, wanilia).
Przygotowanie:
Pokrojoną w małe cząstki dynię zasypałam cukrem i wstawiłam w rondlu na mały ogień. W tym czasie sparzyłam pomarańcze i otarłam skórkę z dwóch, wrzucając ja do rondla. Z tychże dwóch pomarańczy wycisnęłam sok i również dodałam do dyni. Pozostałą pomarańcze pocięłam na plastry a każdy z plastrów na ćwiartki. Do rondla dodałam imbir i pozostałe przyprawy i gotowałam około godziny do momentu rozpadnięcia się dyni. Dodałam pomarańczę i dusiłam jeszcze kilka minut. Następnie przełożyłam do wypieczonych słoików, które odwróciłam do góry dnem i pozostawiłam tak na kilka godzin. Gotowe. Smacznego.
A na koniec małe wyjaśnienie, na zdjęciach widzicie, nie jak mogłoby się wydawać gruszki ale dynię właśnie. Taka odmiana jest piękna niestety nie nadaje się do jedzenia. Pozdrawiam wszystkich jesiennie.
całkiem przyjemne to osładzanie codzienności. bardzo bardzo lubię dyniowy dżem.
OdpowiedzUsuńJa wcześniej nie jadłam dżemu z dyni ale teraz uważam że super smakuje i pozwala na słodko znieść codzienność.
Usuńto są dynie? nieziemskie! wiesz może, jak ta odmiana się nazywa?
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam nazwy tej odmiany, dnie dostałam od sąsiadki a i ona nie wiem jak się nazywają;-(
UsuńW Białym Dunajcu? Mam tam rodzinę! I to całkiem sporą :) Dyniowy dżem brzmi fantastycznie, jeszcze nigdy nie próbowałam. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOooooo, ja tez mam rodzinę i mnóstwo znajomych. Uwielbiam tamte okolice - spędzam tak 2-3 dni w tygodniu.
UsuńPrzepięknie udekorowane są te słoiczki, śliczne serwetki
OdpowiedzUsuńDziękuję, serwetki z komody mojej mamy. Też bardzo mi się podobają.
Usuńma niesamowitą barwę.
OdpowiedzUsuńniczym słońce zamknięte w słoiku.
poproszę taki słoiczek... :-) :-)
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam do mojej pierwszej akcji :) Szczegóły na blogu
http://zielonakuchnia.blogspot.com
Pozdrawiam!