czwartek, 23 lutego 2012

Po raz pierwszy... i zumba.

   Dzisiaj po raz pierwszy  szyłam na maszynie!!!

   Wiem, że nie jest to wyczyn na miarę zdobycia ośmiotysięcznika ale dla mnie ogromny krok na przód. Mimo, iż wszystkie Kobiety z mojej rodzinki umieją, w różnym stopniu, szyć to dla mnie do tej pory nawet przyszycie guzika pozostawało ogromnym wyzwaniem,  a szycie na maszynie to już wyższa szkoła jazdy. Mam nadzieję, że efekty pokażę już wkrótce. Od razu dodam, że w przeciwieństwie do mojej Mamy, Babci , Kuzynek, Cioć i Powinowatych nie umiem też robić na drutach, szydełkować ani  haftować. Za to dzieła bliskich mi Pań pojawią się na blogu już w najbliższych dniach.

   Teraz zmykam na zumbe. Polecam każdemu niezależnie od wieku, wagi i kondycji. Super zabawa i podobno można stracić nawet 1000 kcal w ciągu godziny.

P.S. Wyniki mojej pracy na maszynie być może pojawią się tutaj. Muszę jeszcze dopracować szczegóły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu