wtorek, 26 czerwca 2012

Truskawkowe orzeźwienie - lody jogurtowe


   Dzisiejszym wpisem kończymy chwilowo temat truskawek. Na zdjęciach widzicie pyszne, a dodatkowo ekspresowe w wykonaniu, lody truskawkowo- jogurtowe, które można podać od razu po ich przygotowaniu pod jednym tylko warunkiem, że wykonuje się je za pomocą dobrego miksera, blendera czy tez innego sprzętu, który szybko i sprawnie rozdrobni truskawki w niedługim czasie, co zapobiegnie ich rozmrożeniu, w przeciwnym wypadku trzeba lody zmrozić co najmniej godzinkę w zamrażalniku.







Składniki:

1 kg zamrożonych truskawek
2 małe opakowania jogurtu naturalnego
3 łyżki cukru pudru lub dwie łyżki miodu płynnego lub 2 łyżki syropu truskawkowego.

   Wykonanie polega na wrzuceniu wszystkich składników i zmiksowaniu ich do całkowitego połączenia. Lody są pyszne, orzeźwiające i niskokaloryczne, a może je wykonać każdy.


   Na zdjęciach dwie opcje podania lodów, stanowiące tylko sugestię. Mojej rodzinie bardzo smakowały te z bezami. Każda z opcji jest fajna np. podanie lodów w wafelkach. Inspiracją dla moich lodów, był przepis Jamiego Olivera z programu 30 minut Jamiego, który gorąco polecam.


Przepisem tym dołączam do Akcji lodowej 2012r. organizowanej przez kasandraa6.

niedziela, 24 czerwca 2012

Obiad na słodko- nadal jemy truskawki.


  Mimo, że gotuję prawie wszystko to w kwestii spożywania swoich, a także tych gotowanych przez innych dań już nie jest tak dobrze. Nie lubię wielu produktów, dotyczy to prawie zawsze tych pochodzenia zwierzęcego, a w szczególności mięsa i wywarów na nim sporządzonych. W ciągu ostatnich 10 lat poczyniłam ogromne postępy w przekonywaniu się do kolejnych potraw ale nadal jem mięso tylko okazjonalnie i ogranicza się to tylko to najczęściej do fileta z kurczaka. 

  Biorąc pod uwagę moje upodobania kulinarne,  sezon na owoce i warzywa jest dla mnie najfajniejszym czasem w roku. Obiad prezentowany na zdjęciach to raj dla takiego łasucha jak ja, który ciągle kombinuje, co zrobić bezmięsnego na obiad. 




Kluski na parze, z owocami to jedna z moich ulubionych propozycji na słodki obiad.



Składniki:

5 dag drożdży świeżych
1/2 kg mąki
2 jajka
1/3 kostki roztopionego masła
3 łyżki cukru
szczypta soli
około 1/2 litra mleka

   Z podanych składników wyrabiamy ciasto, wcześniej rozpuszczając drożdże w ciepłym mleku (nie może być gorące) wraz  z cukrem i dodając do pozostałych produktów. Ciasto zostawiamy do wyrośnięcia około  pół godziny, a następnie formujemy kluski, wkładając do każdej po jednej truskawce. Kluski gotujemy na parze około 15 minut. 
   
   Podajemy z roztopionym masłem lub tak jak u nas z sosem truskawkowym. Sos łatwo wykonać miksując truskawki z cukrem i śmietaną 30 %, można pominąć śmietanę lub zastąpić ją jogurtem naturalnym lub maślanką - proporcje zależą od Waszych gustów. Smacznego.





poniedziałek, 18 czerwca 2012

Truskawki w nowym wydaniu


  

   Zgodnie z tym, co pisałam w ostatnim poście nadal pozostajemy w obszarze przepisów na wykorzystanie truskawek. Tym razem bardziej wytrawne smaki, co nie umniejsza słodkich walorów truskawki. Sałatka w sam raz na lato, jej smak jest bardzo orzeźwiający.

   Tym przepisem próbowałyśmy podbić serca jury w konkursie NEO 24 ogłoszonym na blogu mojewypieki.blox.pl, nie udało się niestety ale zwycięzcom gratulujemy.


Składniki:
rukola, roszponka lub szpinak (duży pęczek)
1 opakowanie serka feta
ok 200 g truskawek
ok 200g piersi z kurczaka
kilka orzechów włoskich
szczypiorek

   Roszponkę (lub rukolę lub liście szpinaku) myjemy, układamy na niej pokrojony w kostkę i obtoczony w szczypiorku ser feta (jedno opakowanie), pokrojone truskawki (około 200 g) uduszonego lub upieczonego kurczaka (około 200 g piersi) kilka orzechów włoskich. Do tego robimy sos  truskawkowy: 3-4 rozgniecione truskawki zalewamy kilkoma kroplami octu balsamicznego, a następnie łączymy z oliwą z oliwek dodajemy sól, pieprz do smaku i polewamy sałatkę.
Smacznego. 



czwartek, 14 czerwca 2012

Truskawki - początek.


   Przygotowałyśmy kilka przepisów z jednymi z najbardziej popularnych owoców w naszym kraju czyli truskawek, a że sezon  na nie w pełni, to będziemy je prezentować w najbliższym czasie.



   Sezon truskawkowy rozpoczynam od jednego z najprostszych ale i najlepszych ciast jakie znam - ciasta jogurtowego. To prezentowane na zdjęciach upiekła moja mama, ja przyczyniłam się nieznacznie. Ale też trzeba powiedzieć, że zrobienie ciasta zajmuje kilka minut ( + czas na pieczenie) i nie wymaga pomocy.

Składniki:
1 kubek jogurtu naturalnego ( może być też jogurt grecki, ewentualnie kwaśna śmietana);
kubka z jogurtu użyjcie do odmierzania kolejnych składników, i tak należy dodać:
1 kubek cukru;
1 kubek oleju roślinnego;
2,5 kubka mąki;
2 jajka;
2 łyżeczki proszku do pieczenia.

   Wszystkie składniki miksujemy i wylewamy na wysmarowaną tłuszczem blaszkę. Na wierzch układamy owoce według uznania. Tutaj skorzystałam z małego kubka jogurtu i z tych proporcji upiekłam ciasto na małej blaszce, jeśli chcecie upiec ciasto w tradycyjnej formie ( 25cm x 36cm) użyjcie dużego kubka jogurtu oraz 3 jajek. Na małą foremkę w zupełności wystarczyło 1/2 kg truskawek. Ciasto pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około 45 minut. 

   Do ciasta proponuje kieliszek nalewki truskawkowej z zeszłorocznych zapasów i gwarantuję, że będziecie usatysfakcjonowani. Smacznego.



 Na większości zdjęć z ostatniego miesiąca pojawiają się kwiaty. Ponieważ sezon na wszelkie kwitnące rośliny trwa, nie możemy się z Lulą opanować z korzystania przy robieniu zdjęć z naszych przydomowych ogródków, dlatego na dzisiejszych zdjęciach zakwitła piwonia. 

środa, 13 czerwca 2012

Spring rollsy - moja wersja.


   Lubię próbować swoich sił w przygotowywaniu nowych dla mnie rzeczy. Pierwsza próba użycia przeze mnie papieru ryżowego nastąpiła dwa lata temu, zrobiłam wtedy sajgonki i mimo, że nie były do końca takie jak sobie wymarzyłam  to jednak zrobiły furorę wśród moich znajomych. Potem zapomniałam o tym produkcie, czasem tylko tęsknie podglądałam na Kwestii smaku kolejne odsłony spring rollsów. W tym letnim sezonie sama postanowiłam spróbować je zrobić. Okazało się, że zasmakowały na tyle mojej rodzinie i przyjaciołom, że w ostatnich kilku tygodniach gościły na stole kilka razy. Składniki, których używam nie są wyszukane, a to głównie przez wzgląd na koszty ale i tak roladki smakują świetnie.


     Nadzienie do tych widocznych na zdjęciu zrobiłam głównie z tego co znalazłam w przydomowym ogródku. Zerwałam rukolę, rzodkiewkę oraz cebulę dymkę. Cebulę pokroiłam skośnie na około centymetrowe paski, rzodkiewkę w małe słupki. Do tego dodałam pokrojone również w paski ogórki zielone oraz paprykę, całość delikatnie zmieszałam i przyprawiłam sosem sojowym oraz odrobiną octu ryżowego. Jeśli chcecie zachować lekko orientalny smak, trzeba użyć sosu sojowego i fajnie byłoby dodać troszkę posiekanego chili oraz kolendry. Moje chilli było suszone. Oddzielnie przygotowałam makaron chiński, zalewając go gorącą wodą. Tutaj małe zaskoczenie - gościom bardziej smakowały spring rollsy z makaronem z popularnej zupki chińskiej, niż z makaronem ryżowym. Wybór pozostawiam Wam, należy jednak pamiętać, że przygotowując makaron z zupki zalewamy go mniejszą ilością wody i nie dodajemy tłuszczu z torebki, a jedynie same przyprawy. Każdy kolejny płat papieru ryżowego moczyłam kilkanaście sekund w ciepłej wodzie, a następnie układałam na nim listki rukoli, odrobinę makaronu i przygotowane wcześniej warzywa. Delikatnie zawijam roladki w ten sam sposób jak naleśniki w naszych krokietach. Gotowe. Do chwili podania trzymam roladki przykryte wilgotną ściereczką. Do spring rollsów radzę podać jakiś sos do maczania, zgodny z Waszymi upodobaniami. Może to być po prostu sos sojowy z dodatkiem pokrojonych papryczek chili lub jakiś smakowy winegret - u mnie dużym powodzeniem cieszy się sos truskawkowy wykonany z 3-4 rozgniecionych truskawek, łyżki octu balsamicznego, soli, pieprzu oraz dobrej oliwy z oliwek. Sos ten został wykonany przez mnie do sałatki (która wkrótce pojawi się na blogu) ale został przez gości zaanektowany do maczania roladek.


   Na zakończenie zdjęcie wody z kolorowymi kostkami lodu. Często zamrażam w foremkach do lodu kawałki cytryn, limonek lub pomarańczy, stosuję też inne dodatki  np. listki mięty. Tym razem  zamroziłam bratki zerwane w ogrodzie. Bratki są kwiatami jadalnymi, a zwykły dzbanek wody podany z takimi kostkami lodu udawał bardzo wykwintny napój. Polecam ten sposób urozmaicania smaku oraz estetyki napojów. Smacznego

wtorek, 12 czerwca 2012

Ziemniaczki


    Imieninowych dań kontynuacja. Tym razem przedstawiam propozycje, która przypadła do gustu starszym i młodszym członkom mojej rodziny. Nadziewane ziemniaczki. Podobne dania spotkałam na wielu blogach ale najbardziej podobają mi się te pokazywane przez Panią Olgę Smile. Do tego dania możecie wykorzystać wszystkie dodatki jakie lubicie np. groszek zielony, boczek, paprykę, mięso mielone - lekko podsmażone, serek wędzony. Wszystko zgodnie z Waszymi smakami. Moje ziemniaczki zawierają nadzienie z kiełbasy, pieczarek, cebuli oraz szczypiorku.


   Przygotowanie rozpoczynamy od dokładnego wyszorowania ziemniaków, jest ważne ponieważ ziemniaki pieczemy i jemy ze skórką. Proponuję wybrać ziemniaki o podobnych rozmiarach dzięki temu będą gotowe w tym samym czasie. Ziemniaki zalewamy wodą i gotujemy aż do chwili, w której będą delikatnie miękkie ale nie rozpadające się. Studzimy je, a następnie przekrawamy wzdłuż na połówki i delikatnie wydrążamy środki. Najwygodniej zrobić to za pomocą zwykłej łyżki stołowej. Miąższ  z ziemniaków kroimy drobno lub rozgniatamy i łączymy z dodatkami. Ja wcześniej podsmażyłam pokrojoną w kostkę kiełbasę oraz pieczarki z cebulą. Dodałam także posiekany szczypiorek. Wszystko delikatnie mieszamy, przyprawiamy zgodnie z upodobaniami (w zupełności wystarczą sól, pieprz i papryka ale świetnie smakuje z ulubionymi ziołami) i wbijamy całe surowe jajko. tak przygotowanym farszem napełniamy połówki ziemniaków i posypujemy startym żółtym serem. Pieczemy w piekarniku w temperaturze 200 stopni przez około 20 minut.

Ziemniaczki smakują świetnie w temperaturze pokojowej ale jeszcze lepiej na gorąco. Smacznego.



sobota, 9 czerwca 2012

Imieniny babci - odsłona słodka.





      W jednym z wcześniejszych postów wspominałam o rodzinnej imprezie z okazji imienin mojej Babci.  Nie jest to łatwe do organizacji, pod katem kulinarnym, wydarzenie. Ułożenie menu, które zadowoliłoby osoby o bardzo zróżnicowanych preferencjach kulinarnych wydaje się być prawie niemożliwe. Układając listę zakupów przed takim przyjęciem nie biorę  pod uwagę spójności menu a upodobania naszych gości. Ostatnio okazało się, że najmniej problematyczne są  małe dzieci, choć mogłoby się wydać odwrotnie. Dwuletnia Ania- prawnuczka solenizantki, spróbowała wszystkich potraw i każda z nich jej smakowała. 


  Dzisiaj pokazuję słodkości, które tego dnia królowały na stole. W tym aspekcie wybieram takie desery, które smakują wszystkim. Tym razem były to rurki z ciasta francuskiego z kremem, ciasto truskawkowe z galaretką oraz koreczki owocowe, a także truskawki w czekoladzie.  Ostatnie dwie pozycje nie wymagają przepisu. Koreczki robimy z lubianych przez nas owoców, a truskawki wystarczy zanurzyć w roztopionej (koniecznie w kąpieli wodnej lub na parze, ewentualnie w mikrofalówce) czekoladzie. Takie koreczki owocowe są fajną alternatywą dla ciastek i ciast, którą szczególnie wybiorą goście na diecie odchudzającej. 


Rurki, również nie stanowią dużego wyzwania. Jedyną trudnością może być brak foremek.


Składniki:

2 opakowania gotowego ciasta francuskiego
1 jajko
cukier do posypania

2 budynie śmietankowe
3/4 litra  mleka
1/2 litra śmietany 30%
około 50 ml likieru Adwokat
3 łyżki cukru pudru

Wykonanie:


Płaty ciasta francuskiego tniemy na około 1 cm szerokości pasy, które owijamy wokół natłuszczonych foremek. następnie smarujemy za pomocą pędzelka rozmąconym jajkiem i posypujemy cukrem. Pieczemy w temperaturze 190 stopni około 20 minut. Wyciągamy z piecyka i po przestudzeniu ściągamy ciastka z foremek. 

Można nadziewać je różnymi kremami, ja proponuję połączenie budyniu z bitą śmietaną. Przygotowujemy dwa budynie śmietankowe zgodnie z przepisem na opakowaniu zmniejszając ilość mleka. Budyń studzimy, a w tym czasie ubijamy śmietanę z cukrem. Miksujemy budyń z likierem i delikatnie łączymy ze śmietaną. W tym przepisie konieczny  jest dodatek likieru lub innego alkoholu np. czystej wódki, gdyż w przypadku braku tego dodatku krem jest mdły. Kremem nadziewamy ciastka przy użyciu szprycy.



  Ciasto truskawkowe zostało zrobione na bazie biszkoptu, na które nie będę podawać przepisu, gdyż zazwyczaj każdy ma swój wypróbowany. Biszkopt można zastąpić np. wykładając formę małymi gotowymi biszkopcikami.  krem został przygotowany z serków kremowych. Użyłam trzech opakowań serka Bielucha, które zostały zmiksowane z przestudzona lekko już tężejącą galaretką. na ta ilość serków najlepiej jest użyć dwóch galaretek rozpuszczonych w 1/2 litra wody czyli w połowie podanej na opakowaniu  ilości.  Przygotowaną masę wykładamy na biszkopt, układamy kawałki truskawek  Smacznego.



poniedziałek, 4 czerwca 2012

Do piwa.




   Tym razem przedstawiam bardziej pomysł wykorzystania ciasta francuskiego niż przepis. Pisałam już w poście o tarcie jabłkowej, że pokaże jak wykorzystać pozostałe ciasto francuskie. Pokroiłam je na paski szerokości około 1,5 cm, delikatnie poskręcałam i ułożyłam na blaszce do pieczenia. Każdy pasek posmarowałam delikatnie rozmąconym jajkiem i posypałam makiem. Często też robię takie paluchy z żółtym serem ( możliwe dwie opcje: posypujemy startym serem lub zawijamy dając ser do środka) lub ostra papryką. Paluchy pieczemy około 15 minut w temperaturze 200 stopni.





   Jak widać wysiłek minimalny, trudność żadna,  a efekt naprawdę fajny. Na zdjęciach paluchy występują w towarzystwie tytułowego piwa, do którego świetnie pasują. Ja piwa nie lubię i nie pijam nigdy ale moi bliscy piwosze twierdzą, że taka przekąska do ich ulubionego napoju to strzał w dziesiątkę. Paluchy fajnie smakują z różnymi dipami np. tuńczykowym z ostatniego posta. Smacznego



niedziela, 3 czerwca 2012

Pudliszkomania

   Zachęcona wygraną w konkursie na nietypowe zestawienie smaków ( hura hura hura), postanowiłam wziąć udział w kolejnym. Tym razem będzie o keczupie. Jako dzieci i ja i mój brat jedliśmy wszystko z dodatkiem keczupu. Miewałam czasem odstępstwa, "młody"nigdy. Jego ulubionym daniem była kanapka z chleba z masłem posmarowana obficie tym pomidorowym sosem. Na szczęście wyrośliśmy z tego typu smaków. Dzisiaj nadal często wykorzystuję keczup ale w zupełnie inny sposób. 

W ramach akcji zorganizowanej przez Pudliszki  proponuję pastę tuńczykową. 



Do wykonania mojej propozycji potrzebne jest:

- puszka tuńczyka w sosie własnym, najlepiej w kawałkach;
- 3 łyżki majonezu;
- 3 łyżki keczupu;
- sól, pieprz, kilka kropli soku z cytryny.

Wszystkie składniki miksujemy na gładka masę, uprzednio trzeba odcedzić z sosu tuńczyka. Jeśli wolicie bardziej pomidorowy smak, można zwiększyć ilość keczupu. Zmieniając podane ilości majonezu i keczupu regulujecie gęstość pasty.

Do pasty można wkroić lub zetrzeć ogórka konserwowego lub inne dodatki. Ja tym razem dodałam drobno pokrojoną dymkę i smakowało super. Dymka i sałata widoczne na zdjęciach pochodzą z przydomowego ogródka.


Pastę można potraktować jak dip i podać np. z selerem naciowym, paluchami chlebowymi lub mini sucharkami.



Szukaj na tym blogu